W programie szkoleń, dostępnych dla Pracowników Pekabex w ramach takich działań jak „Akademia Pekabex”, znajdziecie m.in. kursy spawalnicze, dzięki którym można uzyskać uprawnienia spawacza. W ubiegłym roku naszą firmę obiegła wiadomość o uzyskaniu certyfikatu przez pierwszą kobietę w historii Pekabex – Cyntię. Dziś przedstawiamy Wam osobę, która czuwa nad tymi szkoleniami i wspiera nasz gdański oddział podczas prac stalowych: Pan Wiktor Gajowniczek.
Choć Pekabex jest znany na rynku przede wszystkim z prac związanych z betonem, to potrzeba spawania pojawia się codziennie w działach zbrojarskich czy akcesoriów (odpowiadających za stalowe marki). W zakładzie produkcyjnym Pekabex w Gdańsku – Kokoszkach oprócz koordynacji prac i dopilnowania rysunków od niedawna umiejętnością spawania może pochwalić się nasza koleżanka Cyntia. Wśród innych pracowników, chwalonych za zdolności spawalnicze są tam także m.in. Mateusz, Mirosław czy Kazimierz. Jednak nie mielibyśmy tych sukcesów, gdyby nie nasz wyjątkowy partner biznesowy, szkoleniowiec z wieloletnim międzynarodowym doświadczeniem – Pan Wiktor.
Czy od zawsze współpracował Pan z zakładami prefabrykacji?
Nie, jestem wychowankiem przemysłu stoczniowego. Przepracowałem w stoczni 15 lat – od szeregowego spawacza, po brygadzistę i mistrza produkcji. Później zajmowałem się już gotowymi statkami – tzw. próbami „na uwięzi” i na morzu w zakresie wyposażenia (okna, drzwi, wciągarki kotwiczne, podłogi, klimatyzacja, wyposażenie kuchni i kajut – generalnie tysiące produktów). Po przejściu do firmy prywatnej przez siedem lat pracowałem w ośrodku szkolenia i egzaminowania spawaczy i jednocześnie byłem czynnym spawaczem, pracowałem praktycznie we wszystkich sektorach przemysłowych, z wyjątkiem energetyki. Przeszkoliłem kilka tysięcy osób, nadal mam z nimi kontakt – czasem mają problemy z maszynami, wysyłają mi wtedy zdjęcia i jeśli tylko jest taka możliwość – to pomagam zdalnie. Część z nich pracuje w Norwegii, Niemczech. Po tym czasie założyłem własną firmę. Ale robię też inne rzeczy – wykonuję nadzory inwestorskie hal, a dla Pekabeksu obecnie wykonuję bardzo wymagające prace spawalnicze na inwestycji dla klienta Drutex.
Skąd decyzja o nauce spawania?
Wszystko zaczęło się od potrzeb domowych – pochodzę z rodziny rolniczej, już od 15 roku życia zacząłem się uczyć spawania w przydomowym garażu. W szkole rolniczej zamiast interesować się uprawianiem pola – robiłem ogrodzenia i naprawiałem sprzęt rolniczy. A tuż po 18 urodzinach zrobiłem pierwsze w życiu uprawnienia spawalnicze. Ostatnio zaoszczędziliśmy w gospodarstwie rodziców 40 tysięcy złotych właśnie dzięki umiejętności tworzenia przeze mnie maszyn rolniczych. Uważam, że spawacz to zawód kreatywny – nie mniej niż fryzjer czy cukiernik.
Obecnie mojej rozwój firmy kieruję na rozwiązywanie problemów technicznych w firmach, optymalizację procesów spawalniczych oraz wdrażanie w firmach systemów pozwalających produkować wszystko, co ma znaczek CE. Pekabex ma te systemy wprowadzone od kilku lat i nadal je modernizuje oraz rozszerza zakresy swoje działalności.
Czy Pan również wyjeżdżał za granicę? Pracuje Pan z obcokrajowcami?
Sporo jeździłem po świecie, spawałem w Kanadzie czy Norwegii. Co ciekawe pracowałem tam także z kobietami – spawaczkami, czasem ciężko było im dotrzymać tempa. Bo od jakichś 10-15 lat ten zawód nie jest już uważany za zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn.
Szkolę i sprawdzam też osoby przyjeżdżające z zagranicy. Dla jednego z klientów wkrótce zacznie pracę grupa pań z Filipin – najpierw mam za zadanie przetestować ich umiejętności spawania elementów. W swoim kraju spawały konstrukcje mostów, pewnie byście się zdziwili co potrafią zrobić osoby takiej drobnej postury.
Przetestowane przeze mnie osoby trafiają do prac na całym świecie. Po angielsku mówię biegle, a dokumentacja spawalnicza zwykle jest dwujęzyczna – nas obowiązują przepisy europejskie. Przepisy w USA są spójne zwykle z naszymi – natomiast to klient decyduje w jakim zakresie mamy testować czy certyfikować danego pracownika (i w zależności od tego próbki zespawanych elementów przechodzą badania niszczące lub nieniszczące – na podstawie wyników wiemy czy się sprawdzi w tej dziedzinie).
Sporo też pracuję z pracownikami z Ukrainy – ale gdy się spotykamy, to większość już jest tu od jakiegoś czasu i sporo rozumie po polsku, nawet jeśli jeszcze dobrze nie mówi. Czasem na spotkaniach mamy tłumacza produkcyjnego – czy też pokazuję na przykładach o co chodzi i szybko rozumieją. Na międzynarodowych projektach wszyscy zwykle choć trochę mówią po angielsku.
Dużo się mówi o bezpieczeństwie pracy, jak to wygląda w Pana branży?
Świadomość pracowników jest coraz wyższa jeśli chodzi o zagrożenia związane ze spawaniem (ochrona słuchu, wzroku, dróg oddechowych). Korzystam np. z przyłbic automatycznych Kemmpi serii Beta z nadmuchem, które chronią drogi oddechowe i wzrok. Właśnie te przyłbice czyszczą powietrze za spawaczem, a badania na nich wykazują gdzie nie powinno być nacisku na głowę – taki cięższy sprzęt może oddziaływać też na odcinek szyjny kręgosłupa. Waga uchwytów jest coraz mniejsza, procesy spawalnicze – ułatwiają wykonanie spoin w pozycjach wymuszonych, a praca – coraz lżejsza. A w tej branży „jak Cię widzą tak cię piszą” – więc zawsze korzystamy z dobrego sprzętu. Moim uczniom powtarzam też, że ze sprzętu trzeba umieć korzystać – i trzeba czytać instrukcje obsługi. Instrukcja najlepszych urządzeń spawalniczych potrafi mieć kilkaset stron ze względu zastosowanie bardzo zaawansowanych procesów spawalniczych.
Oprócz bezpieczeństwa trzy kluczowe cechy spawalnictwa, na które teraz kładzie się nacisk to: powtarzalność, jakość, wydajność.
Czy młodzi ludzie są chętni do nauki zawodu? No i co z paniami?
Współpracuję ze szkołami – i tak np. w moim szkoleniu cięcia palnikiem plazmowym w szkole rolniczej w Bolesławowie (w klasie technik weterynarii) wzięło udział 10 dziewczyn. To głównie córki rolników – im zawsze się przyda taka umiejętność. Bardzo się też cieszę ze współpracy z Fundacją „Inspirujące Przykłady” – mają sporo fajnych pomysłów na pokazanie młodzieży przyszłościowych zawodów
Ale też są modne profile w mediach społecznościowych np. alpinistów przemysłowych, których uczyłem spawania (na ziemi – bo ja wolę twardo stąpać po ziemi) czy „Welding Girl”. Obserwując takie kobiety widzę, że są pracowite, bardziej skupione, chcą udowodnić, że nie tylko faceci mogą się tym zajmować. Prowadząc zajęcia praktyczne z cięcia palnikiem czy cięcia plazmą na Politechnice Gdańskiej na kierunku „Okrętownictwo” widzę też, że dziewczyn jest dość dużo. Każda kobieta, zdrowa, chcąca spawać, się w tym odnajdzie. Choć są postrzegane jako słaba płeć, ale siły aż tak często nie trzeba, korzysta się przecież z suwnic, więc na zakładzie produkcyjnym widać coraz więcej kobiet. Ja przez 14 lat miałem szefową kobietę – główną spawalnik, to była najlepsza szefowa jaką mogłem sobie wyobrazić.
Czego więc potrzeba, aby z sukcesem pracować w tym zawodzie?
Połowa sukcesu to sprzęt, połowa to materiały spawalnicze – ale najważniejsze są chęci. I to, czego mi nie zabrakło – wielu wspaniałych mentorów tego fachu na mojej drodze.