Jest bardzo duża grupa pracowników, którzy pracują w Pekabeksie od wielu lat i czują się tutaj dobrze. Zakłady produkcyjne przechodzą tyle zmian, że można odnieść wrażenie, jakby na przestrzeni czasu nie raz przekształcali swoje miejsce pracy. I co nie mniej ważne, sami mieli wpływ na zmiany i rozwój firmy. Z Łukaszem z Działu Produkcji w Bielsku-Białej, studentem Zarzadzania i Inżynierii Produkcji, rozmawiamy o jego drodze rozwoju i zmianach w jego dziale.
„W Pekabeksie zacząłem pracę w 2012 roku, od 1 lipca, po okresie próbnym zostałem brygadzistą produkcji i jestem do tej pory na tym stanowisku. A na terenie tego zakładu zacząłem pracę już wcześniej, w 2006 roku” – mówi Łukasz.
Jakie zmiany były dla Ciebie ważne przez ten czas i co miało wpływ na Twoje życie zawodowe?
Na pewno sposób zarządzania fabryką, wydaje mi się, że uległ dużym zmianom, wszystko zostało usystematyzowane, poukładane krok po kroku, jest czytelne dla pracownika. Czyli podzielenie zakładu na grupy i przydzielenie obowiązków osobom, które: planują, potem zarządzają wykonaniem, i samych pracowników – wszystko jest poukładane od A do Z. Przy pewnych zadaniach brakuje jeszcze pełnej koordynacji, czy też specjalistów, ale jest coraz lepiej. I to się przekłada na efekty naszej spółki, która się tak bardzo rozwinęła.
Przykładowo w dzień poprzedzający produkcję mamy już wszystko zaplanowane: elementy są przyporządkowane do form, są przypisani do tego ludzie, osobna brygada zajmuje się przygotowaniem akcesoriów, rozwiezieniem ich, dostarczeniem na miejsca. I w tym momencie można wejść na szalunek, przydzielić brygadę, która wiemy, że się na tym zna, bo przydzieliliśmy ją według umiejętności, i praca idzie sprawnie. Na początku mojej pracy tutaj brygada była świeża, kierownictwo z doświadczeniem, ale też znalazło się w nowym miejscu, więc wszyscy się poznawali nawzajem i uczyli procesów oraz myśleli, jak to udoskonalić. Taki progres jak tu jest zrobiony, przełożył się na 400% wzrost produkcji. Przerób miesięczny, jaki z wielkim trudem uzyskiwaliśmy to 600m3 na początkach, wzrósł teraz nawet do 2.700m3, więc bardzo dużo.
Czym to zostało osiągnięte?
To uporządkowanie to jest myślę około 70%, potem to, że załoga się wiele nauczyła no i narzędzia, które pomogły „ucywilizować” procesy.
Czym żyje teraz Pekabex, Twój Zespół?
W ostatnim czasie zrobiliśmy roszady i przyporządkowaliśmy osoby takie jak ja do naw i stałych brygad. Mamy nowe stoły, więc skupialiśmy się głównie na nich i na osiągnięciu efektów, na których nam zależy pod kątem jakościowym. Inwestycja w stoły była spora, rozmowy z dostawcą co do ich wydajności jeszcze trwają.
Z kolei mobilność dały nam w ostatnim czasie elektronarzędzia, które ładują się w szafkach, to ułatwiło pracownikowi poruszanie się po szalunkach, nie są już uwiązani przewodami. Zakupione nowoczesne narzędzia są dużo lepsze, biorąc pod uwagę to, co mieliśmy 10 lat temu, wydajność baterii i moce – postęp techniczny jest bardzo pozytywny.
A jakie są plany na przyszłość w Bielsku?
Dla mnie wartościową sprawą jest obserwowanie naszych prezesów, ich prognoz, widzę jak bardzo wybiegają wprzód. Pamiętam sytuację w 2018 – 2019 roku, kiedy powiedzieli, że za dwa lata będzie duży boom. I oni już wtedy przewidywali na co się nastawić. Dla mnie to był szok – i to się sprawdziło, mieliśmy wtedy rekordowe przychody. Wiem, że ludzie na poziomie na jakim ja jestem, skupiają się na innych rzeczach, ale takie rzeczy też warto zauważać.
Poza tym mam nadzieję, że w przyszłości uzyskamy więcej pracowników bardziej długoterminowych. Jak już w nich zainwestowaliśmy, to żeby zostawali dłużej. Inwestycja, jaką ponosi zakład w pracownika na produkcji, to nie są tylko ubrania i kilka par narzędzi, które się zdaje po kilku miesiącach, ale też nauka, która idzie donikąd, a się poświęca się na nią tyle czasu, to jest jak dla mnie duża strata. Powodem jest pewnie między innymi specyfika pracy, która jest nieatrakcyjna dla młodych ludzi: tak się dzieje obecnie na całym świecie, słyszałem np. że w Stanach Zjednoczonych też nie ma chętnych do kształcenia w kierunkach technicznych czy produkcyjnych.
A co Ciebie motywuje, angażuje, interesuje?
Można powiedzieć, że prefabrykacja to jest zabawa dla dużych chłopców: duże elementy, duże gabaryty. Ta praca nie jest monotonna, cały czas coś się dzieje – zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią być zaangażowani i aktywni. Jest rozwijająca i daje satysfakcję – bo od razu widzimy te wyroby, konstrukcje, które powstają.
Tym bardziej, że nasza firma staje się potentatem rynku w tej części Europy – można się cieszyć z tego, że się pracuje w takiej stabilnej firmie. Nie pracujemy u „prywaciarza”, który patrzy tylko na siebie. Pekabex daje różne możliwości – można się tutaj rozwinąć, w perspektywie czasu awansować na poważniejsze stanowiska. Tylko trzeba od siebie trochę więcej dać i podnosić swoje kwalifikacje, np. uzyskać wyższe wykształcenie, żeby móc przechodzić na kolejne stanowiska. Jedną z takich osób jest u nas Patryk, który niedawno ukończył studia budowlane, jest teraz inżynierem i dlatego został majstrem.
Na produkcji występują różne problemy, które denerwują: czy łatwo je zmienić, czy muszą trwać lata?
Tu działamy na tyle dynamicznie, że łatwo wprowadzać zmiany w naszym bielskim zakładzie. Jest mniejszy i ma inną specyfikę niż pozostałe zakłady spółki. Od początku tak ustalaliśmy brygady i tak uczyliśmy pracowników, żeby praktycznie każdy mógł zastąpić każdego na każdym stanowisku. Ja przeszedłem przez wszystkie stanowiska, jestem brygadzistą na produkcji, ale jednocześnie mogę być brygadzistą zbrojarni, operatorem węzła i pracować na magazynie. Więc skupiamy się nie tylko na swoim ogródku, ale na całości, jak funkcjonuje zakład: od stolarni po Sekcję Akcesoriów i Marek, więc nie zamykamy się na tym, że jesteśmy na jednym stanowisku w jednym dziale, że mamy jedną swoją część, tylko patrzymy na cały zakład. To jest nasza przewaga i cała nasza brygada, można powiedzieć, że jest zgrana.
Atmosfera jest bardzo przyjazna w porównaniu z wieloma fabrykami światowych korporacji. Kontakt z przełożonymi jest bardzo pozytywny. Nie jest tak, że np. tylko grupa osób zarządzających czy audytujących gromadzi się przy jakiejś tablicy i omawiają wyniki, pracownicy dostają jakieś czerwone kropeczki. Tutaj można na co dzień porozmawiać z dyrektorem, który od rana wchodzi na halę, wita się z każdym. To nie jest takie zwykłe we wszystkich zakładach.
A jak wygląda życie w Bielsku, w górach, po godzinach?
Mieszkając tu, mamy to na co dzień, może nie odczuwa się tak tego, że to jest wyjątkowe miejsce. Ja osobiście jeżdżę na nartach, nie raz zdarzyło mi się przed pracą, i po pracy. Jeśli nie ma za dużo turystów, nie ma sezonu, to jest możliwość sprawnego dojechania i wjechania do góry. Jak ktoś lubi chodzić po górach, to zawsze jadąc, zerknie na te góry.
Dziękuję za rozmowę.