Chociaż prace montażowe Pekabex dla serwerowni we Frankfurcie odbywają się na terenie Niemiec, to współpraca z irlandzko-brytyjskim Klientem wymaga od nas przestrzegania także wprowadzonych przez niego, a specyficznych dla nas zasad m.in. zarządzania żurawiami, montażu wyłącznie z kół wymagającego zarządzania transportami czy utrzymywania specjalnego porządku na frontach prac i placu składowym. To nowe doświadczenie także dla Kornela, logistyka budowy, który po dołączeniu do naszego Zespołu, rozpoczął właśnie od tego projektu.
O projekcie we Frankfurcie mówi się sporo w firmie. Dlaczego jest tak inny?
Budowa serwerowni we Frankfurcie jest specyficzna, ale to ważny dla nas projekt. Generalny Wykonawca pracuje według innych zasad niż znane nam dotąd w Polsce, Niemczech czy Szwecji – a my wyrabiamy sobie na takim niestandardowym temacie dużo doświadczenia. Wymagane są na przykład irlandzko-brytyjskie zasady BHP, zarządzania dostawami, sprzętem – mają taką specyfikę pracy.
Dołączyłeś do Zespołu Pekabex niedawno, ale już z całkiem sporą wiedzą.
Tak, pod koniec studiów dostałem propozycję wyjazdu na pół roku na duży projekt w Katarze – a zostałem tam cztery lata. To było po zakończeniu czwartego roku budownictwa, w uzgodnieniu z panią dziekan, międzynarodowy projekt był dla mnie przygodą i szansą. Budowałem lotnisko, potem największy szpital na świecie, Hotel Sheraton. Mogę więc powiedzieć o sobie, że mam spore doświadczenie w projektach zagranicznych. Po powrocie do Polski pozostałem w branży budowlanej.
O tym, że z nami pracujesz dowiedziałam się od Twojej siostry…
To prawda – to Klaudyna przesłała mi informację o rekrutacji, również pracuje w Pekabeksie. Ona z kolei mnóstwo się wciąż uczy, co bardzo podziwiam.
Co spowodowało, że zainteresowało Cię to stanowisko logistyka w Pekabex?
Dzięki siostrze miałem już wcześniej wiedzę, że to duża firma, znana od lat, która bardzo szybko się rozwija, inwestuje w nowe branże i poszukuje kolejnych możliwości rozwoju. Że to największy producent prefabrykatów w Polsce i jeden z większych w Europie – daje więc spore możliwości także pracownikom.
Według ogłoszenia kontrakt miał być na trzy miesiące, ale jestem już po rozmowach z Bartkiem, moim koordynatorem, i wygląda na to, że zostanę w firmie już na dłużej. Podoba mi się ta praca i czuję się tu doceniony – myślę, że rzadko w innych firmach zdarza się takie poczucie. Fakt, że na tym projekcie trzeba podejmować niestandardowy wysiłek, inny niż zakładaliśmy – ale otrzymuję pozytywny feedback, pochwały – to też jest istotne.
Jak wygląda Wasza praca na montażu?
Jak każda budowa mamy swoje zaplecze – kontener biurowy, gdzie można załatwić sprawy papierkowe, oraz sanitarno-żywieniowy.
Skład osobowy się powiększał – teraz jest optymalny: jest kierownik montażu, pod nim pracują trzej inżynierowie montażu. Kierownik zajmuje się głównie kontaktem z klientem i koordynacja pracy. Na naszej budowie inżynierowie są bardzo doświadczeni, więc są też bardziej samodzielni i kierownik może poświęcić dużo więcej czasu na kontakt z tak wymagającym klientem. Każdy z inżynierów ma swój „hak” – czyli żuraw, decyduje kiedy i jakie elementy są podnoszone, kiedy przyjeżdżają, w jakiej kolejności, oraz koordynuje prace ekip montażowych – co sprawdza i potwierdza kierownik. Są też brygadziści ekip montażowych. Zamawianie prefabrykatów z 5-6 dniowym wyprzedzeniem pozwala zasadniczo na dostawy w dniach i godzinach w jakich potrzebujemy. Ponadto mamy osobę od koordynacji dźwigów: na montażu żuraw jest niezbędny do pracy – montuje się za jego pomocą prefabrykaty. Czasem mogą być montowane mniejszym sprzętem, ale na wyższych piętrach – wiadomo, że „manitką” się nie tego nie zrobi.
Ja jestem w standardzie brytyjskim „managerem-logistykiem” – na innych budowach takiego oddzielnego stanowiska nie ma, ale tutaj klient wyraził takie oczekiwania i widzimy, że się ono na tak wielkiej budowie przydaje. Pracuję z listą transportów, na którą transporty są wpisywane przez budowy, i podprowadzam transporty pod dźwig inżynierom. W porozumieniu z inżynierami i kierownikiem montażu podejmuję decyzje dotyczące zmian w sekwencji dostaw, terminów wywoływania transportów oraz organizowanie szeroko pojętych dostaw.
A jak wygląda to wspomniane wcześniej bezpieczeństwo?
Na miejscu na budowie mamy świetnego specjalistę BHP, Bartka, który na bieżąco kontaktuje się z głównym BHP-owcem ze strony klienta. Poziom dbałości o bezpieczeństwo jest bardzo wysoki. Wszelkie procedury mają swoje odzwierciedlenie w zaakceptowanych obustronnie instrukcjach, ocenach ryzyka, pozwoleniach na prace (RAMS, SPA). Przykładowo płotki na elementach montujemy na ziemi, jeszcze przed ich podniesieniem. Nie ma opcji, żeby ktoś się poruszał bez kasku czy kamizelki. Wyznaczone i rygorystycznie przestrzegane są miejsca na budowie gdzie można się poruszać, gdzie składuje się sprzęt czy gdzie poruszają się transporty.
Dbałość o wyposażenie montażystów w firmie zaskoczyła mnie, gdy pakowałem się na wyjazd na ten mój pierwszy kontrakt w Pekabeksie: dostałem tyle sprzętu BHP (m.in. kurtki, spodnie), że musiałem się przepakować w większą torbę.
Do końca budowy pozostał miesiąc, jest więc sporo jeszcze pracy, ale cieszymy się, że we Frankfurcie powstał zaprawiony w boju Dream Team: każdy z jego członków jest ważnym elementem tej układanki – i choć każdy jest odpowiedzialny za inny zakres, specjalizuje się w swojej dziedzinie, to wzajemnie na siebie oddziałują, będąc w kontakcie między sobą i z klientem. To ważne, że w miejscu, w którym mamy wielu indywidualnie wysoko ocenianych pracowników, pokazaliśmy także siłę jako zespół. Jesteście jak chilli w bułeczce! 😉 Pozdrowienia dla Tomka, Kierownika Montażu, trójki inżynierów: Darka, Weroniki i Mohammada Noora wraz z ekipami, BHP-owca Bartka, Appointed Person – Marcina, Kierownika robót ciesielskich – Tomka, a także ogromne podziękowania Emilii, Tomka i Kacpra – którzy już zjechali z kontraktu.